środa, 4 listopada 2009

Przypowieść o chwili, w której orientujesz się, jak bardzo kochasz swojego chłopaka

Zalóżmy, że się trochę napilas. Nie jakos tak ekstremalnie, nie jest ci źle, nie zapowiada się, by rano mial pojawić się kac o szczególnej mocy. Kladziesz się spać. O szóstej rano budzisz się, zdając sobie sprawę, że wszystko ok, ale jednak cię trochę suszy. Po chwili zdajesz sobie również sprawę, że snilo ci się, że idziesz trzy razy pod rząd do sklepu: raz po drobny popcorn w puszce, raz po pitny jogurt naturalny w kubeczku ze slomką i raz po sok wieloowocowy Tarczyna. Zdajesz sobie sprawę, że dalabys sobie uciąć palec za taki sok wieloowocowy Tarczyna. Wiesz, że go nie masz. Nigdy go nie masz. Masz wodę - nie pomaga. Zazwyczaj zbawienny lyk coli - nic nie daje. I wtedy przypominasz sobie, że twój chlopak zostawil w lodówce pyszny, litrowy sok wieloowocowy - co prawda Cappy, ale zawsze. Idziesz do lodówki. Wypijasz od razu pól kartonu. Wracasz do lózka, mysląc, że posiadanie chlopaka jest jednak piękne.

1 komentarz: