wtorek, 30 czerwca 2009

niedziela, 28 czerwca 2009

Opowieści samowite

Zachęcona szczerym zainteresowaniem w kwestii hipotetycznego przyszlego tematu doktoratu (hehe, i tak go pewnie nigdy nie napiszę) i zainspirowana ponownym oglądaniem "Sierocinca", uscislam slowami mojego cudownego wykladowcy z Bolonii:

W literaturze fantastycznej chodzi o przedstawienie następującego wrażenia:
Przypomnijcie sobie, jak byliscie dzieciakami. Może kiedys zdarzylo się wam byc na jakichs wakacjach w lesie. Niektórzy z was mieli pewnie sklonnosc do psot. Wyobrazcie sobie, że postanowiliscie zastawic na kolegę zasadzkę - schować się za drzewem i wyskoczyc zza niego, udając ducha. No i tak schowaliscie się za tym drzewem i czekacie. I chociaż doskonale wiecie, że zagrożenia nie ma, że to wy stanowicie wyimaginowane zagrożenie, to jednak po piętnastu minutach zaczynacie się cykać i zwiewacie pod spódnicę wychowawczyni.
Chodzi o pozostawienie takiego wlasnie wrażenia: "dobrze wiem, że nie ma duchów... ale może jednak?"

A na koniec tematu jeszcze slynna historyjka o panu Jamesie:
Pan James zwiedzal sobie sredniowieczny zamek. Na zakręcie wpadl na innego mężczyznę i aż zakrzyknąl:
- O Boże, ależ się przerazilem! Przecież to idealne miejsce, żeby spotkac ducha!
- Czyżby wierzyl pan w duchy? - zapytal mężczyzna
- Skądże znowu! - rozesmial się pan James - A pan?
- Ja też nie - odpowiedzial mężczyzna. Po czym przeszedl przez scianę.

Sentymentalnie ze słabego filmu

- You know how every band wants to sing about love, sex and rage? I think that no matter what we sing about, The Beatles were right all the way: forget marriage, forget wild sex in the back seat, forget rebellion. Whatever happens we just want to hold our hands.

czwartek, 25 czerwca 2009

Rozważania przedobronne

Natalia:
1) wie, o czym chcialaby pisac doktorat (mniej wiecej)
2) wie, że jesli chcialaby pisac doktorat o tym, o czym mysli w punkcie 1) musialaby troche podszlifowac niemiecki
3) wie, że po polsku nawet hipotetycznego tytulu hipotetycznego doktoratu nie potrafilaby skonstruować
4) nie wie, dokąd zglosić się z tematem doktoratu, o którym myslala w punkcie 1)
5) wie, kto móglby się zaopiekować jej tematem, gdyby chciala pisać go na Universita di Bologna
6) nie wie ni cholery, kto móglby się zaopiekować jej tematem, gdyby chciala pisać go na UW
7) uważa, że temat z punktu 1) jest zajebiscie ciekawy
8) ma pewne lęki, że nikt poza nią nie uzna tematu z punktu 1) za zajebiscie ciekawy
9) zdaje sobie sprawę, że hipotetyczny temat hipotetycznego doktoratu nie znalazlby się na liscie preferowanych przez MEN doktoratów
10) nie podeszla nawet do egzaminów na studia doktoranckie w tym roku, ponieważ
11) nawet się jeszcze, kurwa, nie obronila

środa, 24 czerwca 2009

Historia literatury staropolskiej

Jan Andrzej Morsztyn, "Nagrobek kusiowi", fragm.

Parki nielutościwe, okrutne boginie,
Czy nie wiecie, że z kusiem oraz i świat ginie?
Mogłyście go, zwyczajem Starego Zakonu,
Obrzezać, ciemnego nań nie przywodząc skonu;
Mogłyście świata taką nie smęcić żałobą
Nieśmiertelną, choć ciężką złożyć go chorobą;
Albo weszkami wyssać, albo skrzywić kiłą,
Albo francą zarazić starą i zawiłą.
Ale żeście się z ostrą rzuciły nań kosą,
Jedneż mary nasz naród i kusia wyniosą. (...)

On dwie różne osoby w jedno ciało łączy,
Gdy go tak ciasno wepchną, że się zniego sączy,
Albo gdy gwoździem obie tak sklamruje rzyci,
Że by szwbskiej między nie, nie podewlekł nici;
A choć krew pierwszym razem odniesie na broni,
Żadna się z nim częstego potkania nie chroni
I sama się na taki sztych narazić spieszy,
Sama się z swej przegranej i krwawych ran cieszy. (...)

A stąd cię posadzono wysoko przy Smoku,
Żebyś się nie piął Pannie niebieskiej do kroku,
Inaczej, jeślibyście siedli blisko siebie,
Wnet by była i kurwa, i bękarci w niebie.

***

Jan Kochanowski, "Na matematyka"

Ziemię pomierzył i głebokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

***

Mikolaj Rej, "Odpowiedzenie szczere"

W czem największe u ludzi wżdy upodobanie?
Odrzeknę szczerze: w jedzenie, w jebanie.

Ponadto, godne uwagi tytuly: "Chlop, co sral za dębem", "Dziewce uwięzla koszula w posladku"

***

Franciszek Karpiński, "Piesni swiatowe"

Poszła młoda Maryś na raki,
Wygryzły jej pisię szczupaki.
Siadła nad potokiem i płacze:
Wróć mi moją pisię szczupacze!
Z czymże teraz do karczmy chodzić?
Czym ja będę parobków zwodzić?
Czym ja będę Stacha jednała?
Jak zapłacze mać zestarzała.
Moja pisia matkę żywiła;
Moja pisia mnie ustroiła.
Co na świecie z dziewki bez pisi?
Pójdą marnie lata Marysi.

czwartek, 18 czerwca 2009

Tłumaczenie to trudna profesja

Każdy powinien znaleźć swoją drogę w życiu, tak? Ja, z braku atrakcyjniejszych zdolnosci, postanowilam zostać tlumaczką. Czy wolalabym spiewać? No pewnie. Grać na fortepianie? No trudno, przepadlo. Pisać powiesci? Nawet nie wiecie, jak bardzo. Ale tymczasem nie narzekam, książeczki splywają w tempie atomowym, nie muszę z nikim gadać, tylko ja i moje slowniki - naprawdę się lubimy, nie muszę wstawać rano, a sens pracy jest widoczny. I nawet widzę, że mogę odniesc sukcesy na tym polu, kiedy oglądam sobie znany serial i widzę cos takiego:

Scena w barze.
- Just go and wait the tables.
Tlumaczenie:
- No idź poczekać przy stolikach.

(Nie wspominam nawet o tytulach filmów. Ostatnio weszla do kin francuska komedia o parze gejów, którzy adoptują dziecko. Tytul oryginalny: "Comme les autres" ("Tak jak inni". Tytul "polski": "Baby love". Pozdro dla dystrybutora.)

Zmiana perspektywy

Tylko to trochę sytuacyjne.
Początek Klancyka. Aktorzy wchodzą, tak jak zwykle, wolając, że "już ich nie ma" itd. Nat siedzi z boku. Jeden z aktorów wpada na nią, opiera się o jej ramię.
Nat: Ej no, kurwa! - pociera ramię - A nie, to byl ten fajny. No to spoko.

wtorek, 16 czerwca 2009

Cienie sławy

Spotykam na Nowym Swiecie Nat z koleżanką.
Ja: To co, widzimy się w czwartek?
Nat: Tak. O której to jest? Bo ja nie dostaję zaproszen.
Ja: No to musisz sie zaprzyjaźnić na fb z Teatrem Improwizowanym Klancyk.
Kol: A co to? Fajnie brzmi.
Nat: Oj wiesz, to przecież ten, w którym gra Kebab!

sobota, 13 czerwca 2009

W kategorii "będę dzisiaj płakać przy piosence" - mistrzostwo świata



Nie plakalam przy piosence, ale jakbym byla bardziej sentymentalna i w rzewniejszym nastroju to moglabym sobie poplakac.
W sumie jakos dawno nie plakalam, chyba sobie wlączę "Brokeback Mountain" albo cos.

piątek, 12 czerwca 2009

Antidotum na "Antychrysta"

Ona jest naprawdę cudowna. I nie zawsze robi takie straszne rzeczy z nożyczkami.

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Co stres robi z ludźmi

No więc poszlam rano do promotora i on powiedzial, ze moja praca jest do niczego. Ze wydaje się, jakbym temat wymyslila dwa dni temu i ze to tylko "takie kolorowe obrazki z zycia pan i panów", ale ze mam przyjsć na dyżur na dluższe omówienie. Usiadlam zatem na seminarium, powstrzymując placz. W pewnym momencie weszla Pani Magda z Toku Studiów razem z Panią z Zielonego Kiosku (tą, która zawsze wygląda, jakby cos jej brzydko zapachnialo pod nosem). Mialy ze sobą Listę Osób, Które Zalegają. Okazalo sie, że ukradlam z kiosku dlugopis za 6,60 (rzeczywiscie - przypomnialam sobie - ukradlam!) i że jesli go nie oddam, to mogę pożegnać się z zaliczeniem, z absolutorium, z dyplomem. Nie moglam znaleźć tego dlugopisu, więc oddalam inny, licząc, że się nie zorientują. Potem sala seminaryjna zaczęla wyglądac trochę jak nasza bolońska kuchnia i weszli do niej: Christina Ricci w spioszkach, Ula i jakis mlody aktor, nie pamiętam kto - mógl to być Zac albo Robert, albo ktos z Gossip Girl. Na kuchennym stole zaczęlismy jakies rzeczy robić, których może nie będę szerzej opisywać, ale szybko zorientowalam się, że przecież muszę isc rozmawiac o pracy. No więc wyszlam na boloński balkon, a za mną wyszla Ula. Do pokoju promotora wchodzilo się przez okno - takie jak w naszej bolońskiej lazience. Ula zapytala jednak zdziwiona: dlaczego idziesz do chatki Gargamela? (no i to będzie inside joke między mną a Mariuszem, którzy wiemy, jak wygląda mój promotor).

A teraz dawać: na którym zdaniu zorientowaliscie się, że to sen? Na pierwszym, prawda?;)

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Zaspane poniedziałki

Seminarium. Pan profesor:
- Proszę uważać z tą metodologią... Levi Strauss z Godlewskim tak się kochają jak psy dziada w ciemnym zaulku.

Po seminarium. Kafka z Ł.:
- Ja do tej pory nie mogę pojąć, jak ty się moglas prowadzać z kims, kto zawsze wygląda, jakby ktos mu wlasnie zarżnąl chomika.