niedziela, 27 grudnia 2009

Wspomnienia

- Nasza babcia mówiła zawsze, że jeśli chodzi o urodę w rodzinie, to tendencja jest spadkowa. "Moja babcia była najpiękniejsza na całym Mokotowie. Mama - cudna kobieta, wielu się w niej kochało. Ja - no chyba widać, córki na szczęście podobne do mnie, a wy wnusie... was bardzo kocham."

sobota, 19 grudnia 2009

Zboczenie zawodowe

Pan od Ortografii i interpunkcji języka polskiego:

- No i na koniec chciałbym życzyć paniom Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego roku. Nie szczęśliwego Nowego Roku, bo to nie jest wielka filozofia się cieszyć przez jeden dzień.

czwartek, 17 grudnia 2009

Lepiej przygotowywać się do zajęć

Opowieść zasłyszana: seminarium magisterskie z wybitną panią profesor z IKP. Bohaterki: pani profesor i studentka, niezwykle zadbana, zawsze umalowana, na obcasach, w koku.
Studentka wysłała fragment swojej pracy mgr. Składał się on głównie z cytatów. Był niezredagowany, z literówkami, nawet niewyjustowany. Jakaś tragedia.

Pani profesor: Po tobie nie spodziewałabym się takiej niechlujności. Bo to nie jest na poziomie: nie umyłaś rąk przed jedzeniem. Albo: masz plamę na spódnicy, czy: nie wypastowałaś butów. To jest na poziomie: chodzisz w brudnych majtkach.

środa, 16 grudnia 2009

Kobiety to kretynki

"Dla 52% białogłów nie jest ważne, jaki zawód wykonuje idealny mężczyzna, ale najlepiej, gdy jest biznesmenem. (...) U zdecydowanej większości Polek nie mają szans politycy, wynalazcy, NAUKOWCY I TWÓRCY."

"W przypadku respondentek OBOP prawdziwy mężczyzna NIE CZYTA WCALE, NIE CHODZI DO KINA, TEATRU, NA WYSTAWY ANI NA KONCERTY. Oprócz czasu spędzanego z rodziną powinien DBAĆ O SWÓJ SAMOCHÓD."

W. Markiewicz, "Ten wymarzony", POLITYKA nr 51/52, 19-26 grudnia 2009, s. 152-154.

niedziela, 13 grudnia 2009

Konkurencja

- Kochanie, już za chwilkę przyjdę do Ciebie do łóżka.
- Wszystko mi jedno. Czytam "Krytykę Polityczną".

niedziela, 6 grudnia 2009

Why, oh, why?

most Siekierkowski, ale Trasa Siekierkowska?
kosciól sw. Krzyża, ale Swiątynia Opatrznosci Bożej?
Al. Wojska Polskiego, ale al. Solidarnosci?
samochód cysterna i mina pulapka, ale samochód-pulapka?
zestaw glosnomówiący, ale nauczyciel glosno mówiący?

i dlaczego, nie poznawszy kontekstu nie da się poprawnie napisać zdania:
"Jest K(k)atowiczaninem z Bytomia"? (lekko zmodyfikowalam oryginal, żeby pasowalo do Taty Kacpra;)) i Bralczyk pomylil się, wstawiając je do ogólnopolskiego dyktanda?

:)

sobota, 5 grudnia 2009

Edukacja narodowa

Straszne nudy na moich studiach podyplomowych, ale zdarzają się zabawne (a może raczej straszne) momenty. Oto kilka zdań z podręcznika do technikum, który przekazano do ostatecznej korekty (po redakcji!!!) mojej pani od przedmiotu pt. Najnowsze slownictwo polskie. Powiedziala, że nie tylko nie pozwoli na publikację, ale nawet przykuje się kajdankami do drzwi MENu i zorganizuje strajk glodowy, jak będzie trzeba. Chyba jej sie nie dziwie.

"Do oceny okreslenia odpornosci ladunku na warunki i skutki transportu stosuje się szereg cech ladunku, które scharakteryzowano poniżej."
"Transport wewnętrzny zajmuje się przemieszczaniem towarów w obrębie jednego zakladu produkcyjnego i dotyczy przemieszczania surowców, opakowań, pólproduktów i gotowych produktów."
"Ta ilosc jest wystarczająca do oceny partii pod względem ocenianych kryteriów."

WTF?

A, konkurs: jak powinno się zapisać wyrażenie "książka HISTORYCZNO FILOZOFICZNA"? Lącznie, z lącznikiem czy osobno? I dlaczego? Nagrodą będzie... no nie wiem, kilka innych przykladów;)

wtorek, 1 grudnia 2009

Wspólne doświadczenia

- Ej, widziales, że SP jest na Facebooku?
- No...
- Ech, LO to byly czasy. Na wycieczce do Gdańska narabal sie niemożliwie, chcial skoczyć z okna i wolal: "Nie bede rzygać w mundurze!"
- Mhm. W podstawówce przyszedl do mnie w odwiedziny, wylowil wszystkie rybki z akwarium i chcial nakarmić nimi mojego psa.

poniedziałek, 30 listopada 2009

wtorek, 24 listopada 2009

Grizzly Bear nie przyjechali, ale i tak warto było pojechać do Katowic**



** Tzn. ZAWSZE warto jechać do Katowic, tutaj bierzemy pod uwagę jedynie muzyczne powody. Atrakcje pozamuzyczne są oczywiste.

poniedziałek, 23 listopada 2009

Komplemenciara

- To co, idziemy spać?
- (jękliwie) Mhm, wiedzialem, że wcale cię nie pociągam.
- (smiech)
- Nie no, super, przynajmniej cię bawię.
- Wiesz, to jest bardzo ważne. Poczucie humoru sprawia, że nawet Woody Allen jest seksowny.

środa, 18 listopada 2009

Zielonooki potwór, cd.

ja: a moja koleżanka z roku wydała kurwa książkę
i "dawno nie było tak dobrego debiutu" - napisała Polityka
no ja pierdole!
15:25 chyba powinnam zamknąć się w domu i płodzić COKOLWIEK, zamiast tracić czas na jakieś głupie firmy;)
Asia: jaka to książka?
15:26 btw, idę wczoraj do księgarni, wchodzę i pytam o ten zbiór reportaży szczygła. babka podchodzi o drugiej i mówi: Weź no tam wpisz "szczygło" bo nie wiem gdzie leży. taaa
ja: http://lampa.art.pl/ tu masz opis
"Toksymia" się nazywa
15:27 "Doktorantka w Instytucie Kultury Polskiej UW, studiuje także psychologię i amerykanistykę."
nienawidzę malpy
Asia: hehe...
ja: i jeszcze ją spotkałam w autobusie'
głupia pinda
(zielonooki potwór mi się obudził)
15:28 jest laską tego Łukasza ode mnie, co go poznałyście, bo był na ilus moich imprezach ze swoja poprzednia dziewczyna
(czyli - i chłopaka też ma, skubana)
15:29 Asia: ładna?
ja: spoko
dobrze się ubiera, ma dobrą fryzurę itd
żeby chociaż była tłusta!

niedziela, 15 listopada 2009

Przed, w trakcie i po imprezie

- Myslisz, że saksofonista puka te wszystkie dziewczyny z zespolu?
- Saksofonista dyma. Perkusista puka.

***

K: Czesc, jestem Kacper.
O: No nareszcie! Mnóstwo o tobie slyszalam.
N: To ja tyle o nim mówilam?
O: Nie ty. Mariusz.

***

- Od razu zastrzegam, że ja nie opowiadam klasycznych anegdotek, dlatego ta będzie o rzyganiu w metrze.

czwartek, 12 listopada 2009

Lingwistyka stosowana

- Ależ mnie ten film... cholera, nie pamiętam slowa.
- Zmasakrowal? Zniszczyl?
- Zcioral.
- Nie ma takiego slowa!
- Jest.
- Mhm, chyba na Sląsku.

ciorać:
znaczenia:
czasownik zwrotny

(1.1) reg. śl. regionalizm śląski ubrudzić się = uciorać się
(1.2) reg. śl. regionalizm śląski poniewierać

(http://pl.wiktionary.org/wiki/ciora%C4%87)

- No mówilam!
- Ale jest też tu:

ciorać:
to samo,co fukać,furać,siupać.Odnosi sie najczesciej do amfetaminy,bo wiadomo,ze w polsce malo kto ciora koks,gdyz w biednym kraju zyjemy.

-jak tam?
-przycioralem na afterze 2 giety i chodze wystrzelony juz 4 godziny
-taa,to zajebiste futro ziomek.
Tagi: fuka futro polfa

(http://www.miejski.pl/slowo-Ciora%C4%87)

poniedziałek, 9 listopada 2009

Jak wkurzyć chłopaka

- Kocham cię.
- Cieszę się.

Ależ działa!;)

Rozstanie trudna rzecz

- I teraz oboje podają te same fakty, tylko w różny sposób.
- W sensie, że ona mówi "co za chuj", a on "popelnilem bląd"?
- Trafniej bym tego nie ujęla.

niedziela, 8 listopada 2009

NWŚ, cd.

- Tato, idę do komunistów. Wiesz, trzeba poznać wroga, a poza tym fajne koncerty...
- Mhm, zawsze festyny urządzali.

(w kolejce przed wejsciem)
- Mam nadzieję, że ceny będą socjalistyczne.
- No, równosc i wódka dla wszystkich!

***

- Czy nie byloby nieźle, gdyby po drugiej stronie byla knajpa "Frondy"? Rzucali by sobie przez ulicę koktajle Molotowa.

***

- Ej, chodź, żeby nas przy wejsciu nie rozdzielili.
- Jedna do klubu, druga na Syberię?

***

(straszna kolejka do lazienki, już chcę zrezygnować)
- Nie martw się, kobiety klasy robotniczej szybko sikają.

czwartek, 5 listopada 2009

Odpowiedzialność

Rozmowa z Ł., studentem II roku studiów doktoranckich, któremu przydzielono w tym roku jego dwie pierwsze grupy.
- Ale nie boisz się, że pójdziesz na imprezę, schlejesz się i przylapią Cię twoje studentki? Nie możesz pić!
- Nie, nie. Postawilem sobie jasną granicę: mogę pić. Nie mogę rzygać.

środa, 4 listopada 2009

Przypowieść o chwili, w której orientujesz się, jak bardzo kochasz swojego chłopaka

Zalóżmy, że się trochę napilas. Nie jakos tak ekstremalnie, nie jest ci źle, nie zapowiada się, by rano mial pojawić się kac o szczególnej mocy. Kladziesz się spać. O szóstej rano budzisz się, zdając sobie sprawę, że wszystko ok, ale jednak cię trochę suszy. Po chwili zdajesz sobie również sprawę, że snilo ci się, że idziesz trzy razy pod rząd do sklepu: raz po drobny popcorn w puszce, raz po pitny jogurt naturalny w kubeczku ze slomką i raz po sok wieloowocowy Tarczyna. Zdajesz sobie sprawę, że dalabys sobie uciąć palec za taki sok wieloowocowy Tarczyna. Wiesz, że go nie masz. Nigdy go nie masz. Masz wodę - nie pomaga. Zazwyczaj zbawienny lyk coli - nic nie daje. I wtedy przypominasz sobie, że twój chlopak zostawil w lodówce pyszny, litrowy sok wieloowocowy - co prawda Cappy, ale zawsze. Idziesz do lodówki. Wypijasz od razu pól kartonu. Wracasz do lózka, mysląc, że posiadanie chlopaka jest jednak piękne.

wtorek, 3 listopada 2009

Za dowód prawdziwej intelektualnej wrażliwości dzisiejszej młodzieży...

... uważam fakt, że 7 (siedem!!!) statusów w moim Live Feed (albo i News Feed, pies to wie) dotyczy smierci Claude'a Levi Straussa.

poniedziałek, 2 listopada 2009

Miłość matczyna

Spotykamy się z mamą w Sephorze. Patrzę na ceny kremów.
- Co by bylo, gdybym cale życie stosowala tanie, polskie kremy?
- (przygląda się) Nie byloby dobrze. Cery to ty nie masz jakiejs super.

***

Testuję blyszczyk.
- I jak?
- (przygląda się po raz drugi) Brzydko ci w grzywce.
- Wiesz, że mam grzywkę od jakichs 9 lat??
- No tak. Ale jakos tak teraz zauważylam.

***

- Ostatnio wlożylam sukienkę, w której wyglądalam trochę jak woźna.
- No bo ty czasami potrafisz się ubrać w takie gówno!

piątek, 30 października 2009

Nowe miejsca na "kulturalnej mapie Warszawy" nigdy się nie skończą



... a na Żoli wciąż nic. Asia, rozkręcasz?;)

Poszlabym. I przypominają mi się slowa K., gdy pokazalam mu to miejsce, wykazując się dużym entuzjazmem.
- Mhm. Mamo, tato, mam dziewczynę komunistkę.

czwartek, 22 października 2009

"Tak mi się przypadkiem otworzyło."

- Kupilem ci taką mądrą gazetkę, którą możesz poczytać jutro rano.

Wyciąga "Wprost Light", otwarty na stronie z poradami Lwa-Starowicza, podaje. Czytam: "W niektórych związkach partnerzy nie uprawiają seksu, ponieważ partner nie znosi widoku twarzy kochanki."

- ???????

wtorek, 20 października 2009

Jak to dobrze, że się skończyło, już nie będzie trzeba pić...

A. i N. stoją sobie na pofestiwalowej imprezie. Podchodzi do nich bramkarz (Multikino, sala 8).
- Idę zapalić. Idziecie ze mną?
- Nieee.
- No dobrze, to ja pójdę, a potem wrócę i wtedy popierdolimy sobie o życiu i smierci.

czwartek, 15 października 2009

Przyjaciółka, kurde

- Podziwiam cię, ze robisz ten remont, bo ja się noszę z zakupem nowej szafy i to mnie już przerasta jako przedsięwzięcie logistyczne.
- A dlaczego chcesz kupić nową szafę?
- No wiesz, moja jest mala, już mi się rzeczy ledwo mieszczą, a jeszcze tak przyszlosciowo, jakbysmy mieli zamieszkać razem...
- O, to może się wstrzymaj.

wtorek, 13 października 2009

To nie będzie zabawne...

... ale Wasza autorka, za wyjątkowo usilną namową (są tacy, co mogą poswiadczyć;)) ze strony swojego bylego chlopaka, który próbowal przekonać ją slowami: "kiedy ostatnio robilas cos pierwszy raz w życiu?", podeszla do Andrzeja Chyry i powiedziala mu, że jest a) wspanialym aktorem, b) fantastycznym mężczyzną, c) że go kocha.

Po czym dostala buzi w dwa policzki, Andrzej Chyra pożegnal się, a reszta wieczoru byla równie pokręcona jak początek. Ale autorka jest usatysfakcjonowana. Buzi w policzek od Andrzeja Chyry! Dwa razy! No, come on!

czwartek, 8 października 2009

Dla Mariusza od Kacpra...

... przed sobotnim spotkaniem.
(z pytaniem: "który pierwszy mi przywali?":D)

środa, 7 października 2009

Sama prawda

- Women only like the really fucked up guys for the first few months. They like the complicated ones, but, you know, the talk-about-it-over-Chardonnay complicated.

("Dedykacja", reż. Justin Theroux)

poniedziałek, 5 października 2009

Ex and the City

- A tak w ogóle to nie robię nic ciekawego.
- To może zapiszesz się ze mną na kurs masażu?
- ???? Ale na ćwiczenia w parach?

(Uznajmy to za propozycję miesiąca.)

- Tylko będę często na weekendy jeździć do Katowic.
- Ale to nie do pracy, tylko do narzeczonego, prawda?
- Mhm. Jak wiesz nie mogę sobie znaleźć na miejscu, to sobie znalazlam na Sląsku.
- I jest gór...
- *mina*
- Nie pierwszy raz to slyszysz, nie?

niedziela, 4 października 2009

Snobizm intelektualny rządzi

- Mnie się jednak wydaje, że można żyć, nie wiedząc, kim byl Stanislaw Brzozowski.
- Ale po co?

piątek, 2 października 2009

z życia

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że ci się podobam.
- No cóż, niewiarygodne, ale prawdziwe. Jak... jak UFO!

- Chyba pojedziemy z mamą do Nowego Jorku.
- A jedźcie sobie. Beze mnie. Phi. Ja też sobie pojadę. Np. do Rybnika.

- No to ile para powinna mieć tych kont?
- Trzy.
- Jak doszlas do tego wniosku?
- Doszlismy do niego z Blażejem.
- Mhm, to może sobie z Blażejem zalóż konto.

- No ale on cię zdradzil?
- Nie, najpierw mnie zostawil, a dopiero potem z nią spal.
- No to faktycznie jest moralnym zwycięzcą.

- Potrzebuję takiego mężczyzny, który się mną zaopiekuje.
- Ok. Popytam.

sobota, 26 września 2009

z dzisiaj, czyli "jak zagwarantować sobie całodziennego focha";)

Ja: No dobra, dobra, to kogo lubisz, a kogo nie lubisz?
K: Ależ nie mam żadnych zastrzeżeń... tylko ty jestes trochę wredna. W zasadzie to ciebie lubię najmniej.

(pfffffffff)

z wczoraj

A: Wydajemy box Majki Jeżowskiej. I ona ma takie dziwne pomysly, czepia się zdjęcia, w stylu: "czy te nutki moglyby wyplywać bardziej z moich ust?"
M: Najlepiej w ksztalcie pawia.
J: Autoironia?

(...)

Monolog wieczoru:
B: Jakby teraz wprowadzili prohibicję, to mnie by to nic nie przeszkadzalo. Ja tak piję towarzysko, ale w ogóle nie lubię stanu, do jakiego alkohol mnie doprowadza, takiego, że gadam glupoty i w ogóle... (...) no bo są inne przyjemnosci, np. wczoraj kupilem sobie w CH taką pyszną Tiger Latte i szedlem do domu, sluchalem muzyki i mialem tak dużo takiego cieplego plynu i to bylo takie piękne, bylo tak pięknie...
(...)
K: Te żelki niby są truskawkowe.
B (z nitką żelka w ustach): Ale nie czuć tego za bardzo, to dobrze, bo ja nie lubię truskawek.
Ktostam: Serio?
B (z zaangażowaniem): No bo ludzie się tak podniecają! A truskawki są takie... konwencjonalne.

poniedziałek, 21 września 2009

Irish Cream

- What's your name?
- Kalypso
- Kalypso? It's the name of an ice cream in Ireland.
- Mhmmm...
- Do you want me to lick you?

***

- And you, where are you from?
- Poland
- We have a lot of polish people in Ireland right now.
- Really?
- Yeaaah. They clean toilets.

czwartek, 17 września 2009

Najlepsze pytanie

- A co, jesli to się skończy?
- Dlaczego myslisz, że się skończy?
- A bylas kiedys w związku, który się nie skończyl?

Jak zostać pisarzem

"- Niech pan pozwoli - rzekl ckliwym tonem - że zwierzę panu swój sekret zawodowy jako pisarz. Ja odnioslem sukces, panu się nie udalo. Wszystko, bracie, polega na seksie, tym trzeba szafować hojnie. (...) Jak najwięcej seksu. Ale niech pan pamięta - zniżyl glos i szeptal poufnie - Musi pan pozostać zapięty na wszystkie guziki aż pod szyję. Trzeba uszanować odwieczną wladzę ciotek. Musisz być zapięty na wszystkie guziki i cierpieć. Staraj się wyglądać, jakbys mial migrenę, ulubioną dolegliwosć romansów z wyższych sfer. Niedozwolone jest krzepkie zdrowie, gnój, rzeczy naturalne i zabawne. Na to mógl pozwolić sobie Chaucer i pisarze elżbietańscy, ale dzisiaj taki numer nie przejdzie, trzeba zapinać się aż pod szyję na solidne, prezbiteriańskie guziki.

Mówiąc to otrząsal ostatnie krople moczu i zwracal ku mnie twarz obojętną jak guzik u rozporka - sztywną, wąską, groteskową."

L. Durrell, "Kwartet Aleksandryjski. Justyna", Czytelnik, Warszawa, 1995.

niedziela, 13 września 2009

Rodzinnie

N: Ale w zasadzie to chyba nie mamy na co narzekać, Babcia się nigdy nie czepiala, że powinnismy brać sluby, plodzić dzieci etc.
Brat: No, ostatnio zaczęla.
N: No dobra, ale CIEBIE, może to już faktycznie pora? To kiedy slub?
Brat: Monogamia jest nudna.
N: Ej, nie mów mi tego, kiedy jestem szczęsliwie zakochana... od dwóch miesięcy.
Brat: See my point?

sobota, 12 września 2009

Nie wiem, czy zapamiętałam, ale spróbuję;)

1. Znaczenia mogą być różne.

A: My się chyba nigdy nie poklócilysmy.
N: No nie.
J: A my?
N: My się poprztykalysmy parę razy.
(...)
J: Idziesz jutro na wesele?
M: Mhm.
J: Jako osoba towarzysząca?
M: Mhm.
N: O, to nie będziesz nikogo znal i będziesz się nudzil?
M: (z lekkim usmiechem) Nie. Będę się prztykal.

2. Zwyczaje też są różne.

An: A ty, gdzie bys usiadl z dziewczyną w kinie?
Ad: Z przodu.
An&N: Serio?
Ad: A jaka jest wlasciwa odpowiedz?
An&N: No z tylu, na srodku.
Ad: Ale ja bym wolal, żeby nas wszyscy widzieli! Zresztą, zależy od dziewczyny...

czwartek, 10 września 2009

Nie ma to jak sobie poplanować

ja: wesela to ostatnio mój ulubiony temat
(od czasu, kiedy w pociagu z Katowic przeczytałam w Newsweeku artykuł o nowych zwyczajach i domu weselnym "Wenecja")
Kacper: mhmm
tlumacz sie, tlumacz
16:30 ja: co, foszek?;)
Kacper: jakies ciekawe zwyczaje weselne?
ja: no PROSZĘ CIĘ
po pierwsze:
16:32 http://www.veneciapalace.pl/?gclid=COzopP-g55wCFYoVzAodORq3IA
16:33 poza tym: czerwony dywan w kościele, motyle lub białe gołębie, instruktor tańca (żeby zatańczyć pierwszy taniec jak w TzG)
wystrzały z armaty, alkoholowe fontanny
Kacper: boskie! :)
ja: i kamerzysta zapraszany na noc poślubną - filmik z tym, jak para rozbiera się, popijając szampana
16:34 ja to wszystko chcę!;)
Kacper: miodzio, ja tez
ale Ty placisz :P

wtorek, 8 września 2009

Trzeba się uczyć przez całe życie

Rozmowa z mamą, doktorem literaturoznawstwa, wieloletnim tlumaczem, na temat pewnego, dosć, wydawalo by się, prozaicznego zagadnienia gramatycznego:
- Ale jestes pewna?
- Tak mówi slownik.
- Przecież to bez sensu.
- No wiem.
- No to dlaczego??
- Bo tak musi być. Weź, nie zawracaj mi glowy.

sobota, 5 września 2009

Starość nie radość

- Co ty tu wlasciwie robisz? Nie powinienes być w górach?
- No tak, przyjechalem 2 godziny temu. I wracam za 36 godzin w te same góry.
- ??
- Przyjechalem na wesele.
- Oooo, wesele! Mój ulubiony temat! (tu historia o domu weselnym "Wenecja") A ty jakie chcialbys miec wesele?
- Ja to myslalem, żeby zrobić takie szybkie "vino e formaggi". Wiesz, godzinka, a potem wszyscy fuori.
- Ale to i tak znaczy, że myslales o swoim weselu?
- Mhm. 25 cyka i wszyscy myslą o tym samym.

Edit - uzupelnienie: nie, mój rozmówca nie ma dziewczyny. Co jest zupelnie niezrozumiale;)

wtorek, 1 września 2009

Just love the motto

"Gdyby nie wieża Babel, wszyscy bylibysmy bezrobotni."

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

W parku

Robimy zdjęcie lam dla B. Szukamy jeża dla M. (nie bylo).
- Ja to móglbym się utożsamic z wiewiórką.
- ???
- Bo jak ona zakopie orzeszka, to potem nie pamięta gdzie.

Rozmawiamy o ewentualnej koniecznosci odpoczywania od siebie.
- No bo gdybysmy EWENTUALNIE kiedys mieszkali razem, to ja moglabym miec cię dosyć i chcieć cię gdzies wyslac, a Ty wtedy...
- Pójdę spać do Mariusza?

I jeszcze:
- Ty w zasadzie jestes prosta w obsludze.
- Mhm. Spać, jesć i buzi.

środa, 26 sierpnia 2009

Górka Szczęśliwicka

M: A co u K.?
N: Może lepiej nie rozmawiajmy o nim, bo zaraz znowu zaczniesz z tą new age'ową metaforyką.
M: No bo to od razu czuć! Podobne wibracje, magnetyzm serc...
N: Magnetyzm serc?? U., trudno, i tak będziemy razem bardzo szczęsliwe.
M: Nie no, przecież będziemy z wami.
U: Mhm, tylko raz do roku będziecie razem wyjeżdżać w góry lowić ryby.

Ciekawostka przyrodnicza

Radiohead. Trawka, przytulamy się, slodko.
- Mialem powiedzieć...
- Mhm?
- Ale to nie jest za bardzo na temat.
- No?
- No bo w naszym domu są mole...
- ???

(Historia koniec końców byla o smutnym losie moli, w pulapkach na które są feromony. No i one je czują, podlatują i giną. To dokladnie tak jak my.)

piątek, 21 sierpnia 2009

Czyli w zasadzie wszystko jedno?

- A ja poproszę jeszcze colę zero.
- Czy w razie czego może być light?
- Tak.
- A jakby nie bylo, to co?
- To poproszę Żywca.

czwartek, 20 sierpnia 2009

Regionalizmy

- Po 25. urodzinach nie wiadomo, co się może stać... jakis pierwszy kryzys wieku sredniego... mam takich dwóch kumpli, co się urodzili w maju i już mają mlodsze dziewczyny. Mogą mi się zacząć podobać 18-letnie Slązaczki. Albo nie daj Boże te z Zaglębia.
- Jesli mnie zdradzisz z gimnazjalistką z Sosnowca nigdy nie przestanę się smiać.

wtorek, 18 sierpnia 2009

Poranek

- Która godzina?
- A nie wiem, każda pora jest dobra, żeby wskoczyć komus do lóżka.
- ???

(...)

- Ale wyspales się?
- Nie wiem. Ale zawsze można pospać trochę dlużej i się przekonać.
- (nie no, kochanie, dzisiaj BLYSZCZYSZ)

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Migotanie znaczeń

Katowicka ulica:

- No i jak cię matka wychowala??
- Na skurwysyna.

środa, 29 lipca 2009

Czego się boją kobiety

Przed seansem "Pozwól mi wejsc".

G: I to będzie horror, tak?
Ja: Tak. Chyba o wampirach.
G: O wampirach? Eeee, to nie będę się bala.
Ja: Ale w nim będą też male, skandynawskie dzieci.
G: A to co innego!

poniedziałek, 27 lipca 2009

Coś złego dzieje się z tym światem (filmu)

Kochankowie w lóżku:
Ona: Mój ojciec nie żyje... teraz już nikt nie będzie mnie bil i poniżal.
On: Spokojnie. Masz jeszcze mnie.
("12 kwiatów lotosu")

Rozmowa przyjaciólek:
- Poklócilismy się z mężem... On chcial...
- Uprawiać seks? Moje biedactwo!
("W samym centrum nieba")

poniedziałek, 20 lipca 2009

Sorry, jednak autocenzura

Dwa urywki rozmowy uzasadniające usunięcie poprzednich notek:

"Proszę cię, powiedz mi, że tylko Asi powiedzialas, jakiego mialem strasznego kaca..."

"Ej, a Ania cos wspominala, że prowadzisz bloga, to prawda?"

czwartek, 16 lipca 2009

"One nigdy nie są ładne"

O: Pfff, K. ma nową dziewczynę.
A: No i co? Fajna?
O: No proszę cię, ma na imię Beata, studiuje zarządzanie i jest z Siedlec!

środa, 15 lipca 2009

Moja Babcia niezmiennie rządzi

B: Ty masz kanapę w drugim pokoju, prawda?
Ja: Mam.
B: No to moglabys kogos przenocować, jakiegos chlopaka w sensie?
Ja: Moglabym.
B: No to teraz nie możesz?
Ja: Wiesz, my się jeszcze prawie nie znamy. Zobaczymy, może następnym razem.

(chwila ciszy)

B: Zawsze można się też rozebrać do naga, ale nie wiem, czy to wiele pomoże...
Ja: ?????
B: Ojej, zmienilam temat. Chodzilo mi o upal.

wtorek, 14 lipca 2009

Proste a piękne

Jakis czas temu, w kręgach mlodzieży gimnazjalnej popularną obrazą byl ladny zwrot "twoja stara klaszcze u Rubika". Dzis, wsród mlodzieży nieco starszej pojawila się inna moda. Największemu burakowi w okolicy powiedzieć warto: "jestes glupi jak Rafal Ziemkiewicz".

piątek, 10 lipca 2009

Czasami nawet Babci nie należy słuchać

- A Piotrek to trzy lata jeździl do dziewczyny do Wroclawia, ale potem stwierdzil, że lepiej znaleźć sobie kogos na miejscu. I od tej pory same problemy, a on od 35 lat żaluje!

poniedziałek, 6 lipca 2009

No i było fajnie na Openerze

E tam, wszyscy przyjechali, nikt nie spal na lawce, nudy. Ale za to:

Zalożylam bluzkę z rozcięciem na plecach.
Ja: Ej, to co ja mam zrobić, żeby się na mnie rzucil?
J: Zalóż bluzkę odwrotnie.

Po chwili czuję na plecach wodę.
Ja: Dlaczego mnie oblewasz?
A: Bo pomyslalem, że to będzie zabawne.

M. ustosunkowuje się do obecnych dziewcząt:
M: No więc siostra, przyjaciólka i dziewczyna, przyszla żona.
A: To byly oswiadczyny?
U: Raczej oswiadczenie.

Fascynująca rozmowa o wadach wzroku:
J: Ja mam -1,75
K: A ja -2,75
J: No to masz gorzej.


K. pierwszego dnia, podczas calkiem neutralnej rozmowy o studiach mówi:
K: No bo nikt się teraz nie uczy, tylko fokusuje na target.
Dwa dni później. N. zostaje pokonana przez nieumiejętnosc werbalnego wyrażenia się w rozmowie pt. "to co będzie dalej?"
K: A marzysz o slubie w kosciele i sukni z welonem?
N: No nie, nie fokusujmy się aż tak bardzo!

czwartek, 2 lipca 2009

Ale będzie fajnie na Openerze!

Sobota wieczór, mail od K.:
"No to się wlasnie okazalo, że nie mam gdzie mieszkać, bo tak mnie trochę A.(f, I)wystawila, co prawda znamy się 8 godzin, no ale może jednak jakos itp."
N: O matko! "No dobra, to ja spytam"
Pyta.

Lekko oburzone maile następnego poranka:
J: No ale nie, nie, nie, a w ogóle to odmówilismy A.(m) (N: To A.(m) chce jechać??? - przyp. red.)
U: No nie, nie, bo odmówilismy A.(m) i on się obrazi. A w ogóle to skoro jestesmy tacy beznadziejni, to może lepiej nie poznawać z nami K. (N: ???? - przyp. red.)
N. skonfundowana sytuacją i potencjalnie poważnie rozczarowana, obraża się na caly swiat i siada do Morsztyna.

Mija 5 min. Tel. od M.:
"No dobra, to może A.(m) zamieszka u A.(f, II) i wtedy K. może spać z nami ewentualnie.
N. dzwoni do A.(f, II):
- To co, czy A. (m) może u was mieszkać?
- No nie wiem, ale ty pewnie możesz.

N., nadal lekko zmieszana, docenia zalety bycia dziewczyną, po czym dzwoni do K.
- Wymysliles cos?
- No tak, kupilem karnet z polem namiotowym.
- No to uffff.

Uspokojona N. zmienia front z ratowania K. na umiejscowienie A.(m). Dzwoni doń.
- Dzwonisz, żeby mi powiedziec, ze chcesz wpakować K. zamiast mnie?
- Yyyy, nie, dzwonię, żeby powiedzieć, że jakby co, to ja mogę mieszkać z A. (f, II), a ty z resztą.
- Aha.
N. wysyla do reszty maila tej samej tresci.

Problem wydaje się rozwiązany, N. siada do nauki.

Następnego dnia do mgr N. dzwoni A.(m)
- To co, zdecydowalas już, gdzie będę mieszkać?
- JA?? (?!#$$$%?? - przyp. red.) Nie powiniennes raczej zadzwonić do A.(f, II) lub, nie wiem, kogos kto JEST w Gdyni?
- A ja przyjadę o 21, nie mam gdzie zostawić bagażu, gdzie mieszka A.(f, II)?
- (??>%$#!!? - przyp. red.) Nie wiem! Zapytaj ją.
- To co ja mam z nim zrobić?
- (zrezygnowana) Nie wiem, pewnie możesz go zostawić na polu namiotowym u K.

N. dzwoni do J.
- To wiecie już, gdzie A.(m) będzie mieszkać?
- Nie wiem, zadzwoń do A.(f, II)
- No dobrze.
- A o której ty przyjeżdżasz, bo wszyscy czegos od nas chcą, a my mamy tylko jedną parę kluczy.
- O 16:20. Nie możecie dorobić kluczy?
- Nie mamy czasu.
- No ale wiecie, że przyjeżdżam, to może ktos jednak bylby wtedy w Gdyni? (laskawie - przyp. red.)
- Muszę kończyć, szukam Duńczyków, bo się zgubili.
- (??? - przyp. red.)

N. dzwoni do A. (f, II).
- To co z tym mieszkaniem?
- Myslę, że są szanse. Dam ci znać.
- (z glębokim westchnieniem: Ale kieeeedy?)

Mija jakas godzina. A.(f, I) pisze do N.
"A wiesz, taka sprawa, że K. to może w sumie nie dotrzeć, bo cos się mu karnet po drodze zagubil"
N.: No kurwa.

N. zdesperowana dzwoni do B.: jedynej osoby, która nie jedzie, aka jedynej osoby, która jej nie wkurwia. Opowiada mu historię. B. pęka ze smiechu, po czym mówi.
B: No to zadzwoń do K. i się dowiedz. A potem zaraz do mnie.

Mija 5 minut. Sms od B.
"No dzwoń!"

N. wysyla smsa do K., że bez niego Opener nie ma sensu. A także, że jest ofiarą losu.
K. tlumaczy, że kurier z Warszawy mial dojechać, a nie dojechal. N. mysli, że K. jest trochę palą, bo kurier z Warszawy mialby bliżej do niej. Nie pisze tego, nie chcąc zostać posądzoną o nadgorliwosc, zwierza się za to z afery mieszkaniowej.
K: "No jak dotrę, to miejsce w moim namiocie masz zagwarantowane."
N. czerwieni się.

Godzinę później N. siada do komputera i pisze powyższą notkę. Nie wie, gdzie będzie mieszkać, ani czy K. dojedzie. Nie wie, gdzie A.(m) umiesci swoje bagaże, zas A. (f, II) nie odezwala się. N. jest spiąca. Zostala dzisiaj magistrem, ale sukces ten traci blask w obliczu porażek na polu podporządkowywania ludzi gdyńskim lozkom.

wtorek, 30 czerwca 2009

niedziela, 28 czerwca 2009

Opowieści samowite

Zachęcona szczerym zainteresowaniem w kwestii hipotetycznego przyszlego tematu doktoratu (hehe, i tak go pewnie nigdy nie napiszę) i zainspirowana ponownym oglądaniem "Sierocinca", uscislam slowami mojego cudownego wykladowcy z Bolonii:

W literaturze fantastycznej chodzi o przedstawienie następującego wrażenia:
Przypomnijcie sobie, jak byliscie dzieciakami. Może kiedys zdarzylo się wam byc na jakichs wakacjach w lesie. Niektórzy z was mieli pewnie sklonnosc do psot. Wyobrazcie sobie, że postanowiliscie zastawic na kolegę zasadzkę - schować się za drzewem i wyskoczyc zza niego, udając ducha. No i tak schowaliscie się za tym drzewem i czekacie. I chociaż doskonale wiecie, że zagrożenia nie ma, że to wy stanowicie wyimaginowane zagrożenie, to jednak po piętnastu minutach zaczynacie się cykać i zwiewacie pod spódnicę wychowawczyni.
Chodzi o pozostawienie takiego wlasnie wrażenia: "dobrze wiem, że nie ma duchów... ale może jednak?"

A na koniec tematu jeszcze slynna historyjka o panu Jamesie:
Pan James zwiedzal sobie sredniowieczny zamek. Na zakręcie wpadl na innego mężczyznę i aż zakrzyknąl:
- O Boże, ależ się przerazilem! Przecież to idealne miejsce, żeby spotkac ducha!
- Czyżby wierzyl pan w duchy? - zapytal mężczyzna
- Skądże znowu! - rozesmial się pan James - A pan?
- Ja też nie - odpowiedzial mężczyzna. Po czym przeszedl przez scianę.

Sentymentalnie ze słabego filmu

- You know how every band wants to sing about love, sex and rage? I think that no matter what we sing about, The Beatles were right all the way: forget marriage, forget wild sex in the back seat, forget rebellion. Whatever happens we just want to hold our hands.

czwartek, 25 czerwca 2009

Rozważania przedobronne

Natalia:
1) wie, o czym chcialaby pisac doktorat (mniej wiecej)
2) wie, że jesli chcialaby pisac doktorat o tym, o czym mysli w punkcie 1) musialaby troche podszlifowac niemiecki
3) wie, że po polsku nawet hipotetycznego tytulu hipotetycznego doktoratu nie potrafilaby skonstruować
4) nie wie, dokąd zglosić się z tematem doktoratu, o którym myslala w punkcie 1)
5) wie, kto móglby się zaopiekować jej tematem, gdyby chciala pisać go na Universita di Bologna
6) nie wie ni cholery, kto móglby się zaopiekować jej tematem, gdyby chciala pisać go na UW
7) uważa, że temat z punktu 1) jest zajebiscie ciekawy
8) ma pewne lęki, że nikt poza nią nie uzna tematu z punktu 1) za zajebiscie ciekawy
9) zdaje sobie sprawę, że hipotetyczny temat hipotetycznego doktoratu nie znalazlby się na liscie preferowanych przez MEN doktoratów
10) nie podeszla nawet do egzaminów na studia doktoranckie w tym roku, ponieważ
11) nawet się jeszcze, kurwa, nie obronila

środa, 24 czerwca 2009

Historia literatury staropolskiej

Jan Andrzej Morsztyn, "Nagrobek kusiowi", fragm.

Parki nielutościwe, okrutne boginie,
Czy nie wiecie, że z kusiem oraz i świat ginie?
Mogłyście go, zwyczajem Starego Zakonu,
Obrzezać, ciemnego nań nie przywodząc skonu;
Mogłyście świata taką nie smęcić żałobą
Nieśmiertelną, choć ciężką złożyć go chorobą;
Albo weszkami wyssać, albo skrzywić kiłą,
Albo francą zarazić starą i zawiłą.
Ale żeście się z ostrą rzuciły nań kosą,
Jedneż mary nasz naród i kusia wyniosą. (...)

On dwie różne osoby w jedno ciało łączy,
Gdy go tak ciasno wepchną, że się zniego sączy,
Albo gdy gwoździem obie tak sklamruje rzyci,
Że by szwbskiej między nie, nie podewlekł nici;
A choć krew pierwszym razem odniesie na broni,
Żadna się z nim częstego potkania nie chroni
I sama się na taki sztych narazić spieszy,
Sama się z swej przegranej i krwawych ran cieszy. (...)

A stąd cię posadzono wysoko przy Smoku,
Żebyś się nie piął Pannie niebieskiej do kroku,
Inaczej, jeślibyście siedli blisko siebie,
Wnet by była i kurwa, i bękarci w niebie.

***

Jan Kochanowski, "Na matematyka"

Ziemię pomierzył i głebokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

***

Mikolaj Rej, "Odpowiedzenie szczere"

W czem największe u ludzi wżdy upodobanie?
Odrzeknę szczerze: w jedzenie, w jebanie.

Ponadto, godne uwagi tytuly: "Chlop, co sral za dębem", "Dziewce uwięzla koszula w posladku"

***

Franciszek Karpiński, "Piesni swiatowe"

Poszła młoda Maryś na raki,
Wygryzły jej pisię szczupaki.
Siadła nad potokiem i płacze:
Wróć mi moją pisię szczupacze!
Z czymże teraz do karczmy chodzić?
Czym ja będę parobków zwodzić?
Czym ja będę Stacha jednała?
Jak zapłacze mać zestarzała.
Moja pisia matkę żywiła;
Moja pisia mnie ustroiła.
Co na świecie z dziewki bez pisi?
Pójdą marnie lata Marysi.

czwartek, 18 czerwca 2009

Tłumaczenie to trudna profesja

Każdy powinien znaleźć swoją drogę w życiu, tak? Ja, z braku atrakcyjniejszych zdolnosci, postanowilam zostać tlumaczką. Czy wolalabym spiewać? No pewnie. Grać na fortepianie? No trudno, przepadlo. Pisać powiesci? Nawet nie wiecie, jak bardzo. Ale tymczasem nie narzekam, książeczki splywają w tempie atomowym, nie muszę z nikim gadać, tylko ja i moje slowniki - naprawdę się lubimy, nie muszę wstawać rano, a sens pracy jest widoczny. I nawet widzę, że mogę odniesc sukcesy na tym polu, kiedy oglądam sobie znany serial i widzę cos takiego:

Scena w barze.
- Just go and wait the tables.
Tlumaczenie:
- No idź poczekać przy stolikach.

(Nie wspominam nawet o tytulach filmów. Ostatnio weszla do kin francuska komedia o parze gejów, którzy adoptują dziecko. Tytul oryginalny: "Comme les autres" ("Tak jak inni". Tytul "polski": "Baby love". Pozdro dla dystrybutora.)

Zmiana perspektywy

Tylko to trochę sytuacyjne.
Początek Klancyka. Aktorzy wchodzą, tak jak zwykle, wolając, że "już ich nie ma" itd. Nat siedzi z boku. Jeden z aktorów wpada na nią, opiera się o jej ramię.
Nat: Ej no, kurwa! - pociera ramię - A nie, to byl ten fajny. No to spoko.

wtorek, 16 czerwca 2009

Cienie sławy

Spotykam na Nowym Swiecie Nat z koleżanką.
Ja: To co, widzimy się w czwartek?
Nat: Tak. O której to jest? Bo ja nie dostaję zaproszen.
Ja: No to musisz sie zaprzyjaźnić na fb z Teatrem Improwizowanym Klancyk.
Kol: A co to? Fajnie brzmi.
Nat: Oj wiesz, to przecież ten, w którym gra Kebab!

sobota, 13 czerwca 2009

W kategorii "będę dzisiaj płakać przy piosence" - mistrzostwo świata



Nie plakalam przy piosence, ale jakbym byla bardziej sentymentalna i w rzewniejszym nastroju to moglabym sobie poplakac.
W sumie jakos dawno nie plakalam, chyba sobie wlączę "Brokeback Mountain" albo cos.

piątek, 12 czerwca 2009

Antidotum na "Antychrysta"

Ona jest naprawdę cudowna. I nie zawsze robi takie straszne rzeczy z nożyczkami.

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Co stres robi z ludźmi

No więc poszlam rano do promotora i on powiedzial, ze moja praca jest do niczego. Ze wydaje się, jakbym temat wymyslila dwa dni temu i ze to tylko "takie kolorowe obrazki z zycia pan i panów", ale ze mam przyjsć na dyżur na dluższe omówienie. Usiadlam zatem na seminarium, powstrzymując placz. W pewnym momencie weszla Pani Magda z Toku Studiów razem z Panią z Zielonego Kiosku (tą, która zawsze wygląda, jakby cos jej brzydko zapachnialo pod nosem). Mialy ze sobą Listę Osób, Które Zalegają. Okazalo sie, że ukradlam z kiosku dlugopis za 6,60 (rzeczywiscie - przypomnialam sobie - ukradlam!) i że jesli go nie oddam, to mogę pożegnać się z zaliczeniem, z absolutorium, z dyplomem. Nie moglam znaleźć tego dlugopisu, więc oddalam inny, licząc, że się nie zorientują. Potem sala seminaryjna zaczęla wyglądac trochę jak nasza bolońska kuchnia i weszli do niej: Christina Ricci w spioszkach, Ula i jakis mlody aktor, nie pamiętam kto - mógl to być Zac albo Robert, albo ktos z Gossip Girl. Na kuchennym stole zaczęlismy jakies rzeczy robić, których może nie będę szerzej opisywać, ale szybko zorientowalam się, że przecież muszę isc rozmawiac o pracy. No więc wyszlam na boloński balkon, a za mną wyszla Ula. Do pokoju promotora wchodzilo się przez okno - takie jak w naszej bolońskiej lazience. Ula zapytala jednak zdziwiona: dlaczego idziesz do chatki Gargamela? (no i to będzie inside joke między mną a Mariuszem, którzy wiemy, jak wygląda mój promotor).

A teraz dawać: na którym zdaniu zorientowaliscie się, że to sen? Na pierwszym, prawda?;)

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Zaspane poniedziałki

Seminarium. Pan profesor:
- Proszę uważać z tą metodologią... Levi Strauss z Godlewskim tak się kochają jak psy dziada w ciemnym zaulku.

Po seminarium. Kafka z Ł.:
- Ja do tej pory nie mogę pojąć, jak ty się moglas prowadzać z kims, kto zawsze wygląda, jakby ktos mu wlasnie zarżnąl chomika.

piątek, 29 maja 2009

Hemingway

"(...) mocno inspirowal się Hemingwayem, który w ogóle jest takim literackim samcem alfa, wiadomo, "Komu bije dzwon" i te wszystkie opowiadania o rąbaniu drzew, lowieniu ryb i o tym, ze wszystkie kobiety to cierpiące na migrenę, dwulicowe kurwy."

Jakub Żulczyk w rozmowie z Agnieszką Drotkiewicz i Anną Dziewit, w: "Teoria trutnia i inne", Wydawnictwo Czarne 2009, s. 146.

środa, 27 maja 2009

Kobieca intuicja

Bolonia. Przychodzimy z Nat do baru na Spritza za euraka. Wychodzimy na zewnątrz, na murku siedzi dwóch fajnych kolesi, slicznie mówią po francusku. Siadamy obok.
Nat: Ale cos się swięci, na pewno się swięci, zaraz do nas zagadają.
Jeden z kolesi wstaje i wchodzi do baru. Drugi pyta nas:
- Di dove siete?
- Polonia
- Mhm
Po czym wstal i sobie poszedl.
Nat: No ale mialam rację: zagadal!

poniedziałek, 18 maja 2009

(once and for all)

Dla wszystkich tych, którzy jeszcze nie slyszeli, czyli dla Blażeja, uwiecznię moją ulubioną historię, delikatnie opracowując ją literacko. Przed państwem:
"The hot dog quest"
A bylo to tak: festiwal w Swidnicy zakończyl się. Bankiet trwal gdzies do dziesiątej trzydziesci. A o dziesiątej trzydziesci niemal wszystko w Swidnicy jest juz zamknięte. Silna grupa pod wezwaniem, na którą skladal się kwiat mlodej polskiej krytyki filmowej ze, znanym z TVP Kultura, absolutnie zajebistym Michalem Chacinskim na czele, dziewczyna jednego z kwiatkow oraz ja, udala się na rynek, w poszukiwaniu dalszych emocji. Napilismy się piwa na rynku. Napilismy się drugiego piwa na rynku. Trzecie piwo zakupilismy i udalismy się do pokoju hotelowego, aby je opróżnic. Dyskutowalismy o kinie po stokroc, a po drodze jeszcze o literaturze, o muzyce i o profesji krytyka filmowego. Okolo pierwszej trzydziesci, Michal, lider naszej grupy, mianowany liderem ze względu na wiek, doswiadczenie i urok osobisty, powiedzial: "jesc!" Byl to okrzyk problematyczny. Przyzwyczajeni do kebabów na każdym rogu i o każdej porze Warszawiacy, Poznaniacy i Gdanszczanie nie zdają sobie bowiem sprawy z tego, jak wiele trudnosci przysporzyc moze zdobycie szamy o pierwszej trzydziesci w nocy, w prowincjonalnym miasteczku na Dolnym Sląsku (do jedynego czytelnika: z CALYM SZACUNKIEM dla prowincjonalnych miasteczek na Dolnym Sląsku i ich nocnej oferty gastronomicznej). Wyprawa, jaką odbylismy poprzedniej nocy nauczyla nas jednak, ze istnieje w Swidnicy miejsce, do którego udac mogą się wszyscy zglodniali i spragnieni: stacja benzynowa Shell. Ruszylismy więc.
Po piętnastu minutach drogi (i dyskusji o Krzysztofie Klopotowskim) dotarlismy na stację. Pierwszym, co rzucilo nam się w oczy, byl brak kielbasek na grillu od hot dogow. Drugim - absolutnie bezcenna mina pani, która je sprzedawala, na ktora wystarczalo rzucic okiem, by wiedziec: ta pani nie jest po twojej stronie. Michal, swiadomy swojego charme'u i rozochocony kilkoma piwami ruszyl do niej:
- Niepokoi nas brak kielbasek na tym grillu.
Martwa cisza. Reakcji brak.
- Czy moglaby nam pani jakies zrobic?
- Nie.
- Dlaczego nie?
- Bo grill jest brudny.
- Czy moglaby pani umyc grilla?
- Nie.
- Dlaczego nie?
- Bo mam inne rzeczy do roboty.
Nie wspomnialam: na stacji pusto. Nikogo. Zero. Null.
- To może polozy nam pani trzy kielbaski na tym grillu...
- Nie poloze, bo potem przyjda TACY JAK PAN i beda chcieli kielbaski, a ja bede musiala robic im hot dogi.
- (do nas) Wydaje mi sie, ze reprezentujemy z ta pania dwa odmienne paradygmaty myslenia. Czy ktos z was rozumie przedstawiona przez nia narracje? (do pani) Ale tu nikogo nie ma... moze jednak?
- No, moge panu dac SMIERDZACA KIELBASKE.
W miedzyczasie zza kulis wylonil sie pan. Taki mily pan, taki uroczy kark. Przysluchiwal sie przez chwile, az zapytal:
- Czy myje pan w domu naczynia?
Michal zostal rozbrojony. Nie mial juz argumentow, zapytal wiec cicho:
- A jest tu moze w poblizu jeszcze jakas stacja?
Niestety okazalo sie, ze jest. Nastepne 15 minut dalej. Pozbawieni asertywnosci pani od kielbasek, z przeciaglym "o kuuuurwaaaa" ruszylismy wiec dalej, nakarmic Michala.
Stacja byla zamknieta. Na drzwiach wisialo ogloszenie: "Stacja chwilowo nieczynna. Personel udziela szczegolowych informacji". Co prawda nieczynnosc stacji implikuje nieco utrudnione kontakty z personelem, zapukalismy jednak w okno, a stojaca za nim pani pokazala nam trzy palce. "Otworzy za trzy minuty?" "Za trzy godziny?" "Padna trzy trupy?" - zastanawialismy sie. Zinterpretowalismy jednak wskazowke na nasza korzysc i postanowilismy czekac. Przyjechali inni wedrowcy, rozpoznali Michala z tv i zaczeli mowic mu: "Jest pan swietny, panie Macku". Po 15u minutach stacja byla jednak wciaz zamknieta, beemką nadjechala grupa karkow i chlopcy zaczeli obawiac sie, ze zaraz dostaniemy wpierdol. Wyrwalismy wiec Michala z objec fanow i postanowilismy odejsc. Skumalismy tez: trzy palce oznaczaly "otwieramy o trzeciej". Bylo za dwadziescia pięc. No way.
Michal byl jednak nie zrazony. "Przeciez po drodze mijac bedziemy pierwsza stacje! Moze pani umyla grilla?!" Wszyscy potajemnie zbieramy material do scenariusza jakiejs krotkometrazowki, wiec z ciekawoscia zgodzilismy sie wrocic do naszej przyjaciolki.
Przed nami stalo dwoch kolesi. Na grillu pysznila sie jedna kielbaska. Zapewne pomyslicie teraz: "no i zarabie wam ja jeden z kolesi". Ale nie! Pierwszy kupil piwo i chipsy, drugi fajki i cole, i juz po chwili, Michal znalazl sie eye to eye z pania, a kolo nich - upragniona parowka.
Michal nie zdazyl sie nawet odezwac. Wokol bylo pusto. Pani, z triumfujacym usmiechem powiedziala:
- Ta kielbaska jest juz sprzedana.

piątek, 15 maja 2009

Polskiemu Kościołowi życzymy poczucia humoru

Spotkanie Ojca Macieja Zięby i Slavoja Zizka. Mikrofon przestaje dzialać.
Maciej Zięba: A znają państwo to? Pewien ksiądz odprawia mszę. Psuje mu się mikrofon. Mówi:
- Chyba cos jest nie tak z tym mikrofonem.
A na to zgromadzeni:
- I z Duchem Twoim.

czwartek, 7 maja 2009

A miało być tym razem bez cytatów "z życia"

Mój status na fbuku: "No więc siedzę sobie z Catherine Deneuve i podchodzą Truffaut z Godardem... - czyli rozmowa przy sniadaniu."
Blażej: Z kim ty sypiasz??

piątek, 1 maja 2009

A jest tyle zespołów, które mogły się rozpaść zamiast nich: Perfect, U2, Lady Pank, Coldplay...

"Najlepszy zespół świata?"

"Zagraj to jeszcze raz, Sam"

- Może zaciągniesz ją do łóżka?
- Z moim fartem nie zaciągnę jej nawet na krzesło.

- Wszystko facetowi uchodzi. Byle by nie odkryła, że jest prawiczkiem... albo gliną.
- Z moim fartem odkryje i jedno i drugie.

"Zagraj to jeszcze raz, Sam", reż. Herbert Ross, scen. Woody Allen