środa, 29 lipca 2009

Czego się boją kobiety

Przed seansem "Pozwól mi wejsc".

G: I to będzie horror, tak?
Ja: Tak. Chyba o wampirach.
G: O wampirach? Eeee, to nie będę się bala.
Ja: Ale w nim będą też male, skandynawskie dzieci.
G: A to co innego!

poniedziałek, 27 lipca 2009

Coś złego dzieje się z tym światem (filmu)

Kochankowie w lóżku:
Ona: Mój ojciec nie żyje... teraz już nikt nie będzie mnie bil i poniżal.
On: Spokojnie. Masz jeszcze mnie.
("12 kwiatów lotosu")

Rozmowa przyjaciólek:
- Poklócilismy się z mężem... On chcial...
- Uprawiać seks? Moje biedactwo!
("W samym centrum nieba")

poniedziałek, 20 lipca 2009

Sorry, jednak autocenzura

Dwa urywki rozmowy uzasadniające usunięcie poprzednich notek:

"Proszę cię, powiedz mi, że tylko Asi powiedzialas, jakiego mialem strasznego kaca..."

"Ej, a Ania cos wspominala, że prowadzisz bloga, to prawda?"

czwartek, 16 lipca 2009

"One nigdy nie są ładne"

O: Pfff, K. ma nową dziewczynę.
A: No i co? Fajna?
O: No proszę cię, ma na imię Beata, studiuje zarządzanie i jest z Siedlec!

środa, 15 lipca 2009

Moja Babcia niezmiennie rządzi

B: Ty masz kanapę w drugim pokoju, prawda?
Ja: Mam.
B: No to moglabys kogos przenocować, jakiegos chlopaka w sensie?
Ja: Moglabym.
B: No to teraz nie możesz?
Ja: Wiesz, my się jeszcze prawie nie znamy. Zobaczymy, może następnym razem.

(chwila ciszy)

B: Zawsze można się też rozebrać do naga, ale nie wiem, czy to wiele pomoże...
Ja: ?????
B: Ojej, zmienilam temat. Chodzilo mi o upal.

wtorek, 14 lipca 2009

Proste a piękne

Jakis czas temu, w kręgach mlodzieży gimnazjalnej popularną obrazą byl ladny zwrot "twoja stara klaszcze u Rubika". Dzis, wsród mlodzieży nieco starszej pojawila się inna moda. Największemu burakowi w okolicy powiedzieć warto: "jestes glupi jak Rafal Ziemkiewicz".

piątek, 10 lipca 2009

Czasami nawet Babci nie należy słuchać

- A Piotrek to trzy lata jeździl do dziewczyny do Wroclawia, ale potem stwierdzil, że lepiej znaleźć sobie kogos na miejscu. I od tej pory same problemy, a on od 35 lat żaluje!

poniedziałek, 6 lipca 2009

No i było fajnie na Openerze

E tam, wszyscy przyjechali, nikt nie spal na lawce, nudy. Ale za to:

Zalożylam bluzkę z rozcięciem na plecach.
Ja: Ej, to co ja mam zrobić, żeby się na mnie rzucil?
J: Zalóż bluzkę odwrotnie.

Po chwili czuję na plecach wodę.
Ja: Dlaczego mnie oblewasz?
A: Bo pomyslalem, że to będzie zabawne.

M. ustosunkowuje się do obecnych dziewcząt:
M: No więc siostra, przyjaciólka i dziewczyna, przyszla żona.
A: To byly oswiadczyny?
U: Raczej oswiadczenie.

Fascynująca rozmowa o wadach wzroku:
J: Ja mam -1,75
K: A ja -2,75
J: No to masz gorzej.


K. pierwszego dnia, podczas calkiem neutralnej rozmowy o studiach mówi:
K: No bo nikt się teraz nie uczy, tylko fokusuje na target.
Dwa dni później. N. zostaje pokonana przez nieumiejętnosc werbalnego wyrażenia się w rozmowie pt. "to co będzie dalej?"
K: A marzysz o slubie w kosciele i sukni z welonem?
N: No nie, nie fokusujmy się aż tak bardzo!

czwartek, 2 lipca 2009

Ale będzie fajnie na Openerze!

Sobota wieczór, mail od K.:
"No to się wlasnie okazalo, że nie mam gdzie mieszkać, bo tak mnie trochę A.(f, I)wystawila, co prawda znamy się 8 godzin, no ale może jednak jakos itp."
N: O matko! "No dobra, to ja spytam"
Pyta.

Lekko oburzone maile następnego poranka:
J: No ale nie, nie, nie, a w ogóle to odmówilismy A.(m) (N: To A.(m) chce jechać??? - przyp. red.)
U: No nie, nie, bo odmówilismy A.(m) i on się obrazi. A w ogóle to skoro jestesmy tacy beznadziejni, to może lepiej nie poznawać z nami K. (N: ???? - przyp. red.)
N. skonfundowana sytuacją i potencjalnie poważnie rozczarowana, obraża się na caly swiat i siada do Morsztyna.

Mija 5 min. Tel. od M.:
"No dobra, to może A.(m) zamieszka u A.(f, II) i wtedy K. może spać z nami ewentualnie.
N. dzwoni do A.(f, II):
- To co, czy A. (m) może u was mieszkać?
- No nie wiem, ale ty pewnie możesz.

N., nadal lekko zmieszana, docenia zalety bycia dziewczyną, po czym dzwoni do K.
- Wymysliles cos?
- No tak, kupilem karnet z polem namiotowym.
- No to uffff.

Uspokojona N. zmienia front z ratowania K. na umiejscowienie A.(m). Dzwoni doń.
- Dzwonisz, żeby mi powiedziec, ze chcesz wpakować K. zamiast mnie?
- Yyyy, nie, dzwonię, żeby powiedzieć, że jakby co, to ja mogę mieszkać z A. (f, II), a ty z resztą.
- Aha.
N. wysyla do reszty maila tej samej tresci.

Problem wydaje się rozwiązany, N. siada do nauki.

Następnego dnia do mgr N. dzwoni A.(m)
- To co, zdecydowalas już, gdzie będę mieszkać?
- JA?? (?!#$$$%?? - przyp. red.) Nie powiniennes raczej zadzwonić do A.(f, II) lub, nie wiem, kogos kto JEST w Gdyni?
- A ja przyjadę o 21, nie mam gdzie zostawić bagażu, gdzie mieszka A.(f, II)?
- (??>%$#!!? - przyp. red.) Nie wiem! Zapytaj ją.
- To co ja mam z nim zrobić?
- (zrezygnowana) Nie wiem, pewnie możesz go zostawić na polu namiotowym u K.

N. dzwoni do J.
- To wiecie już, gdzie A.(m) będzie mieszkać?
- Nie wiem, zadzwoń do A.(f, II)
- No dobrze.
- A o której ty przyjeżdżasz, bo wszyscy czegos od nas chcą, a my mamy tylko jedną parę kluczy.
- O 16:20. Nie możecie dorobić kluczy?
- Nie mamy czasu.
- No ale wiecie, że przyjeżdżam, to może ktos jednak bylby wtedy w Gdyni? (laskawie - przyp. red.)
- Muszę kończyć, szukam Duńczyków, bo się zgubili.
- (??? - przyp. red.)

N. dzwoni do A. (f, II).
- To co z tym mieszkaniem?
- Myslę, że są szanse. Dam ci znać.
- (z glębokim westchnieniem: Ale kieeeedy?)

Mija jakas godzina. A.(f, I) pisze do N.
"A wiesz, taka sprawa, że K. to może w sumie nie dotrzeć, bo cos się mu karnet po drodze zagubil"
N.: No kurwa.

N. zdesperowana dzwoni do B.: jedynej osoby, która nie jedzie, aka jedynej osoby, która jej nie wkurwia. Opowiada mu historię. B. pęka ze smiechu, po czym mówi.
B: No to zadzwoń do K. i się dowiedz. A potem zaraz do mnie.

Mija 5 minut. Sms od B.
"No dzwoń!"

N. wysyla smsa do K., że bez niego Opener nie ma sensu. A także, że jest ofiarą losu.
K. tlumaczy, że kurier z Warszawy mial dojechać, a nie dojechal. N. mysli, że K. jest trochę palą, bo kurier z Warszawy mialby bliżej do niej. Nie pisze tego, nie chcąc zostać posądzoną o nadgorliwosc, zwierza się za to z afery mieszkaniowej.
K: "No jak dotrę, to miejsce w moim namiocie masz zagwarantowane."
N. czerwieni się.

Godzinę później N. siada do komputera i pisze powyższą notkę. Nie wie, gdzie będzie mieszkać, ani czy K. dojedzie. Nie wie, gdzie A.(m) umiesci swoje bagaże, zas A. (f, II) nie odezwala się. N. jest spiąca. Zostala dzisiaj magistrem, ale sukces ten traci blask w obliczu porażek na polu podporządkowywania ludzi gdyńskim lozkom.