czwartek, 2 lipca 2009

Ale będzie fajnie na Openerze!

Sobota wieczór, mail od K.:
"No to się wlasnie okazalo, że nie mam gdzie mieszkać, bo tak mnie trochę A.(f, I)wystawila, co prawda znamy się 8 godzin, no ale może jednak jakos itp."
N: O matko! "No dobra, to ja spytam"
Pyta.

Lekko oburzone maile następnego poranka:
J: No ale nie, nie, nie, a w ogóle to odmówilismy A.(m) (N: To A.(m) chce jechać??? - przyp. red.)
U: No nie, nie, bo odmówilismy A.(m) i on się obrazi. A w ogóle to skoro jestesmy tacy beznadziejni, to może lepiej nie poznawać z nami K. (N: ???? - przyp. red.)
N. skonfundowana sytuacją i potencjalnie poważnie rozczarowana, obraża się na caly swiat i siada do Morsztyna.

Mija 5 min. Tel. od M.:
"No dobra, to może A.(m) zamieszka u A.(f, II) i wtedy K. może spać z nami ewentualnie.
N. dzwoni do A.(f, II):
- To co, czy A. (m) może u was mieszkać?
- No nie wiem, ale ty pewnie możesz.

N., nadal lekko zmieszana, docenia zalety bycia dziewczyną, po czym dzwoni do K.
- Wymysliles cos?
- No tak, kupilem karnet z polem namiotowym.
- No to uffff.

Uspokojona N. zmienia front z ratowania K. na umiejscowienie A.(m). Dzwoni doń.
- Dzwonisz, żeby mi powiedziec, ze chcesz wpakować K. zamiast mnie?
- Yyyy, nie, dzwonię, żeby powiedzieć, że jakby co, to ja mogę mieszkać z A. (f, II), a ty z resztą.
- Aha.
N. wysyla do reszty maila tej samej tresci.

Problem wydaje się rozwiązany, N. siada do nauki.

Następnego dnia do mgr N. dzwoni A.(m)
- To co, zdecydowalas już, gdzie będę mieszkać?
- JA?? (?!#$$$%?? - przyp. red.) Nie powiniennes raczej zadzwonić do A.(f, II) lub, nie wiem, kogos kto JEST w Gdyni?
- A ja przyjadę o 21, nie mam gdzie zostawić bagażu, gdzie mieszka A.(f, II)?
- (??>%$#!!? - przyp. red.) Nie wiem! Zapytaj ją.
- To co ja mam z nim zrobić?
- (zrezygnowana) Nie wiem, pewnie możesz go zostawić na polu namiotowym u K.

N. dzwoni do J.
- To wiecie już, gdzie A.(m) będzie mieszkać?
- Nie wiem, zadzwoń do A.(f, II)
- No dobrze.
- A o której ty przyjeżdżasz, bo wszyscy czegos od nas chcą, a my mamy tylko jedną parę kluczy.
- O 16:20. Nie możecie dorobić kluczy?
- Nie mamy czasu.
- No ale wiecie, że przyjeżdżam, to może ktos jednak bylby wtedy w Gdyni? (laskawie - przyp. red.)
- Muszę kończyć, szukam Duńczyków, bo się zgubili.
- (??? - przyp. red.)

N. dzwoni do A. (f, II).
- To co z tym mieszkaniem?
- Myslę, że są szanse. Dam ci znać.
- (z glębokim westchnieniem: Ale kieeeedy?)

Mija jakas godzina. A.(f, I) pisze do N.
"A wiesz, taka sprawa, że K. to może w sumie nie dotrzeć, bo cos się mu karnet po drodze zagubil"
N.: No kurwa.

N. zdesperowana dzwoni do B.: jedynej osoby, która nie jedzie, aka jedynej osoby, która jej nie wkurwia. Opowiada mu historię. B. pęka ze smiechu, po czym mówi.
B: No to zadzwoń do K. i się dowiedz. A potem zaraz do mnie.

Mija 5 minut. Sms od B.
"No dzwoń!"

N. wysyla smsa do K., że bez niego Opener nie ma sensu. A także, że jest ofiarą losu.
K. tlumaczy, że kurier z Warszawy mial dojechać, a nie dojechal. N. mysli, że K. jest trochę palą, bo kurier z Warszawy mialby bliżej do niej. Nie pisze tego, nie chcąc zostać posądzoną o nadgorliwosc, zwierza się za to z afery mieszkaniowej.
K: "No jak dotrę, to miejsce w moim namiocie masz zagwarantowane."
N. czerwieni się.

Godzinę później N. siada do komputera i pisze powyższą notkę. Nie wie, gdzie będzie mieszkać, ani czy K. dojedzie. Nie wie, gdzie A.(m) umiesci swoje bagaże, zas A. (f, II) nie odezwala się. N. jest spiąca. Zostala dzisiaj magistrem, ale sukces ten traci blask w obliczu porażek na polu podporządkowywania ludzi gdyńskim lozkom.

2 komentarze: